Dzieje wsi

W pierwszych wiekach państwa polskiego tereny, które obecnie zajmują wsie Stanisław Dolny i Górny należały do ziemi oświęcimskiej. Od roku 1179 datuje się łączność tych ziem ze Śląskiem, a szczególnie z Księstwem Opolskim. Kazimierz Sprawiedliwy darował w tymże 1179 roku swemu chrześniakowi Mieszkowi – synowi księcia opolskiego – grody Oświęcim i Bytom wraz z przynależnymi do nich osadami Zatorem i Pszczyną. Mieszko skupił pod swą władzą znaczną część Śląska jako tzw. Księstwo cieszyńskie. Za panowania jego kolejnego następcy Mieszka III ustała samodzielność tych ziem, bowiem Mieszko od roku 1291 jest wasalem króla czeskiego. Po jego śmierci (1316) synowie Władysław i Kazimierz dokonują podziału księstwa cieszyńskiego. Z podziału tego ziemia oświęcimska już jako księstwo przypadła Władysławowi. Był to pierwszy samodzielny książę oświęcimski, który księstwo utrzymał w pełnej niezależności politycznej tak od Polski, jak i od Czech. Spadkobierca jego Jan w roku 1327 uznał się za wasala króla czeskiego. W roku 1335 król polski Kazimierz zrzekł się w traktacie trenczyńskim roszczeń Polski do księstw śląskich, w tym także i do księstwa oświęcimskiego.

Jeszcze wcześniej, w roku 1274 przyłączono do Śląska część ziemi krakowskiej między Skawą, a Skawinką (okręg krzęcińsko-radziszowski). Te ziemie oddzielone były terytorialnie od księstw śląskich tzw. „korytarzem radwanickim”, który stanowił polskie wsie ciągnące się od Wisły ku rzece Skawince. Król Bolesław Wstydliwy zatrzymał korytarz radwanicki przy ziemi krakowskiej ze względu na osiadły i oddany my wiernie ród rycerski Radwanitów. Na tych terenach założyli Radwanici osady grupujące się w późniejszych czasach około kościoła parafialnego w Pobiedrze: Trzebol, Pobiedr, Paszkówka, Benczyn, Sosnowice, Brzezinka, Jaśkowice i Kopytówka. Do korytarza radwanickiego zaliczały się też: Przytkowice, Bieńkowice, Zebrzydowice i Brody, a także Bugaj. Te śląsko-polskie granice z 1274 roku utrzymały się bez zmian do roku 1462. Przez cały ten czas stolica Kraków była miastem kresowym, sąsiadującym z domeną króla czeskiego.

Radwanici posiadali również wsie na terenie Śląska. Granice były tu zresztą słabo odczuwalne, często połowa wsi należała do Polski, połowa do Śląska (np. Radziszów, Leńcze). Śląskie wsie radwanickie grupowały się około zamku i kościoła w Marcyporębie. Na przynależności do Śląska wskazuje tradycja, której wyrazem jest sfałszowany dokument dotyczący erekcji kościoła porębiańskiego zredagowany w języku czeskim. Według tego dokumentu Marek z Poręby miał w roku 1176 ufundować kościół w Marcyporębie. Jest to niezgodne z prawdą historyczną, bowiem teren Poręby dopiero w roku 1274 został przyłączony do Śląska oświęcimskiego, a Marek z Poręby żył w XIV, nie w XII wieku.

Ziemia oświęcimska w XIII w była jeszcze wielką puszczą leśną. Poza okolicami Zatora i Oświęcimi, gdzie powstały najstarsze osady książęce, reszta terenu księstwa dopiero w drodze kolonizacji w końcu XIII i połowie XIV wieku zaczęła się zaludniać. Najazdy Mongołów nie poczyniły tu szkód, gdyż hordy tatarskie omijały puszcze. W braku pieniędzy książęta uprowadzali dworzan, urzędników i rycerstwo, a ci nowi ziemianie sprowadzali na tereny podarowane czy w lenno im oddana kolonistów, z których pracy sami żyli i dwór książęcy utrzymywali.

Niewiele dochowało się dokumentów wskazujących na czas powstania osad. Jednak fakt istnienia w szeregu miejscowości wójtostw i sołtystw uprawnia do twierdzenia, że osadnictwo przeprowadzane było na tym terenie także systemem tzw. kolonizacji na prawie niemieckim. Na ślady sołtysów natrafiamy w XIII – XIV wieku w Stanisławiu i Barwałdzie Górnym. Rozlokowanie wójtostw i sołtystw wskazuje, że kolonizacja na prawie niemieckim objęła głównie okolice Barwałdu i Oświęcimia.

Według rejestru aktów tzw. klucza kalwaryjskiego niejaki Piotr Jascon ustanowił wieś i sołtysowo w Stanisławiu (dokument z dnia 10 lipca 1329 roku). Ów Jascon był Niemcem- mieszczaninem krakowskim. Dokument wystawiony był w Krakowie. Również wiele innych wsi zakładanych było przez Niemców – rycerzy, dworzan, którzy sprowadzali osadnictwo niemieckie.

Konkurencyjnym wobec niemieckiego osadnictwa na tych terenach było osadnictwo na prawie śląsko-polskim. Wsie na prawie polskim zakładano zwłaszcza w Zatorszczyźnie. Osadnictwo z zatorsowaniem śląsko-polskich zwyczajów prawnych przeprowadził głównie ród Radwanitów. W roku 1326 istniały dwie radwańskie parafie: 1 w Pobiedrze, 2 w Zebrzydowicach. W roku 1337 wykazy podatków papieskich wymieniają parafię we wsi Marka (villa Marci) czyli dzisiejszą Marcyporębe. Była to zatem pierwsza radwanicka parafia na ziemiach śląskich.

Nazwa Poręby Markowej pochodzi od Radwanity Marka, który osadził tę wieś na leśnych Porębach. Osiadłość ta (był tu nawet zamek i dwór) nazywała się Radwan. Taką nazwę nosił też herb tego rodu.

Około kościoła parafialnego w Porębie skoncentrowały się też inne osady porębiańskich Radwanitów: Stanisław za czasów Długosza był radwanickim, posiadał go bowiem Michał „Bomczina” herbu Radwan (Michał Radwan z Benczyna). Był to prawdopodobnie Stanisław Górny, zwany później Szlacheckim, który przeszedł następnie do Radwanitów Brandysów. Również Wysoka należała do Radwanitów i skoligaconych z nimi Paszkowskich. Osady radwanickie nosiły nazwy urobione od imion ich założycieli: Marcyporęba – Marko z Poręby, Wysoka – Wyszko, Stanisławie – Stanisław, Jaśkowice – Jaszko, Przytkowice (Przybkowice) – Przybko. Radwanici osadzili wsie ludem z Małopolski.

Znaczny procent ludności, zamieszkującej ziemię oświęcimską, stanowili tzw. walasi, tzw. ludy wędrowne, koczownicze, trudniące się pasterstwem. Walasi wędrowali z sumuńskiej Wołoszczyzny na Słowację a stamtąd zbiegali na Śląsk zajmując ciągle nowe tereny pod wypas trzód owiec. Szczególne nasilenie tych wędrówek było w XVI w. Ta pasterska ludność słowacka szybko jednak zatraciła odrębność plemienną i zasymilowała się z ludnością polską (bliskość językowa, wspólnota religii). Następne pokolenia były już polskie, a tylko w nazwiskach (takich jak: Kaim, Golian, Gabryl, Kużma, Madoń, Oleksy, Regula, Sumera, Sikora, Tyrała, Turek) i nazwach topograficznych (Magóra, Roczyny) zachowały się ślady walaskiego pochodzenia.

Jan Długosz w swej „Liber beneficiprum” z końca XV wieku tak pisze o Stanisławiu (przekład z łaciny): „Polsthanyslavicze, wieś położona w parafii Poremba. Jej dziedzicem jest Michał z Bęczyna herbu Radwan. Są w niej łany kmiece, z których płaci się dziesięcinę pieniężną biskupowi krakowskiemu. Folwarku, zagród, karczem nie ma”.

„Półstanisławice” u Długosza to sąsiadujący z Benczynem Stanisław Stanisław Górny. Jak z tego wynika, już w XV wieku występują dwie części Stanisławia, który niegdyś musiał być jedną osadą. Co do Stanisławia Dolnego to Włodek Skrzyński z Barwałdu w roku 1448 zeznał, że Stanisławice, sąsiadujące z zamkiem barwałdzkim (czyli Stanisław Dolny) nabył on wraz z innymi wsiami zamku barwałdzkiego od Mszczuja ze Skrzynna. W ten sposób Barwałdczyzna w XV wirku znalazła się w rękach Skrzyńskich. To typy średniowiecznych rycerzy-awanturników politycznych, choć z tytułu posiadania Żywca i Barwałdu byli lennikami księstwa oświęcimskiego, faktycznie rządzili się jak władcy. Byli związaniu z ruchem husyckim. Znamienne, że Długosz w opisie z 1470 roku nie wykazuje w Barwałdzie parafii, choć wiadomo, że już w 1326 roku był kościół w Barwałdzie Górnym. Charaketrystyczne, że za Długosza nie ma parafii także w Zebrzydowicach i in., chociaż parafie te istniały w tych miejscowościach przed 100 laty. Być może, że łączy się to z wpływami reformacji.

W roku 1140 zamek Barwałd wraz z przynależnościami zakupił Mikołaj Serafin, Włoch, złupnik wielicki. Prawdopodobnie był on podstawiony przez króla, który chciał uczynić zamek własnością królewska. Książęca oświęcimscy, oddając Serafinowi swe prawa zwierzchnie do Barwałdu jako „poddanemu polskiemu” dokonali aktu rewolucyjnego, bez zgody bowiem swego zwierzchnika, króla czeskiego odstąpili obcemu paddanemu zamek książęcy i część ziemi śląskiej przystając na prawo polskie. Serafin nabył jeszcze połowę Stanisławia i część w Zebrzydowicach, należących do ziemi krakowskiej.

Posiadlości te nabył od Laczara z Sosnowic, zapewne jednego z Radwanitów, zobowiązując się dołączyć je do zamku barwałdzkiego. Skrzyńscy bowiem utrzymali się na dobrach barwałdzkich, zachowując w swym posiadaniu zamek i wsie zamkowe „obligatorio modo”.
Po umowie głogowskiej w roku 1462, mocą której król czeski Jan z Podiebradu uznał Kazimierza Jagiellończyka za zwierzchnika księstwa oświęcimskiego i zatorskiego, księstwa te jako ziemie hołdownicze związane zostały unią personalną z Polską.
Chwilowo władali zamkiem i dobrami barwałdzkimi Jan Smolik (do roku 1474) i Przecław z Dmoszyc, który sprzedał Barwałdczyznę Piotrowi Komorowskiemu. Odtąd dzieje dóbr barwałdzkich wiążą się z dziejami węgierskiego rodu Komorowskich.
Z dawnego księstwa oświęcimskiego pewną odrębność i samodzielność polityczną zachowało przez okres 1445-1564 księstwo zatorskie, pomniejszone o teren Barwałdczyzny i hołdujące Polsce. Panowali tu książęta ze śląskiej linii Piastów. Do księstwa zatorskiego należały m.in. Marcyporęba, Stanisław Szlachecki albo Górny, Stanisław Barwałdzki albo Dolny. W roku 1494 książęta zatorscy sprzedali księstwo zatorskie królowi Janowi Olbrachtowi. Mocą kontraktu-kupna władzę objęli w księstwie Jagiellonowie i sprawowali ją aż do inkorporacji księstwa do Korony Polskiej w 1564 roku. W tym samym roku inkorporowano również do Polski księstwo oświęcimskie, rozciągając na oba księstwa prawi polskie i tworząc z nich osobny powiat śląski.
W XVI wieku Śląsk oświęcimski stał się ostoją protestantyzmu. Na czele reformacji stał tu ród Szaszorów-Palczowskich. Sędzia zatorski Zygmunt Palczowski wiódł prym w przemienianiu kościołów na zbory kalwińskie. M.in. kościół w Marcyporębie oddał kalwinom. W czasie wizytacji w roku 1598 zarządzał tym zborem „apostata” Krzysztof zwany Mikołajem. W roku 1602 kościół nadal był w rękach kalwinów, a zawiadywał nim „herezjarcha” starzec Jakub. Wizytacja biskupa z 1617 roku stwierdziła, że w zniszczonym kościele dopiero od 2 lat zaczynają się odprawiać nabożeństwa, a następna wizytacja odnotowuje, że w kościele tym pochowane są ciała heretyków: Piotra, Stanisława i Michała Palczowskich oraz Krzysztofa Witkowskiego. Ci sami Palczowscy przekształcili również kościół w Wysokiej na zbór kalwiński. Na początku XVII wieku władze kościelne przeprowadziły uroczyste „oczyszczanie” („rekoncyliację”) sprofanowanych dawnych kościołów. Przy katolicyzmie pozostały głównie wsie szlacheckie Komorowskich. Trzeba zaznaczyć, że większość chłopstwa nie słuchała „nowinkarzy” luterańskich i kalwińskich. Istniejący dla poddanych przymus wyznaniowy zaostrzał tylko sytuację, rodził fanatyzm i nienawiść. Wielu chłopów z tym większym uporem trzymało się „starej wiary” i z tym większą niechęcią odnosiło się do heretyckich panów i ustanowionych przez nich kościelnych ministrów.
W pierwszej połowie XVI wieku należąca do okręgu barwałdzkiego część Stanisławia (dziś Stanisław Dolny) odłączona była przez jakiś czas od klucza barwałdzkiego i stanowiła osobną dzierżawę, którą użytkował Stanisław Jaltuch. W roku 1540 uzyskał konsens na odebranie tej wsi Jan Cieśliński (Ciekliński), którego potomkowie dość długo posiadali Stanisław. Istnieje też inna nazwa tej wsi – Stróżnice, którą nadawano Stanisławowi Dolnemu, z tego względu iż jego mieszkańcy odbywali stróże na zamku barwałdzkim.
W dokumentacjach z 1581 roku spotykamy jedną wieś Stanisławie (jest to forma liczby podwójnej), należącą do parafii zebrzydowickiej. Obejmowała części Krzysztofa Komorowskiego (dziedzica Barwałdu) i części Stanisłąwa Palczowskiego (właściciela Brzeźnicy i Wysokiej). Takie chwilowe przejście Stanisławia Górnego do parafii Zebrzydowice miało zapewne związek z kalwińskimi sympatiami Palczowskich-dziedziców klucza brzeźnickiego.
Kompleks wsi okręgu barwałdzkiego (wraz z częścią Zebrzydowic, Czerną stanisławską i sołtystwem w Stanisławiu) po inkorporacji księstwa do Polski tworzyły królewszczyznę zwaną starostwem barwałdzkim. Posiadaczami Barwałdczyzny był ród Komorowskich, którego męska linia wygasła na Krzysztofie Komorowskim. Spadkobierczynią została po jego śmierci w roku 1647 jego żona Marianna 1 Komorowska, 2 Wierzbowska, która przekazała dzierżawę swemu drugiemu mężowi – Wierzbowskiemu. W roku 1721 Wierzbowscy na mocy kontraktu ustąpili dzierżawę Piotrowi i Barbarze Szembakom.  W roku 1730 dziedziczką tych ziem została córka Szembaków Waleria Branicka, matka Franciszka Ksawerego Branickiego -niesławnej pamięci targowiczanina. Przebywając w młodości w Petersburgu Branicki zaprzyjaźnił się z przyszłym królem Stanisławem Augustem Poniatowskim, toteż gdy ten zasiadł na tronie polskim Branicki otrzymał prezent w roku 1765 w postaci starostwa barwałdzkiego. Po I rozbiorze Polski w 1772 roku rząd austriacki przejąwszy to starostwo sprzedał je dotychczasowemu tenutariuszowi Branickiemu. Ten odsprzedał starostwo w roku 1781 Janowi Biberstein-Starowieyskiemu (śląski róg niemiecki, wywodzący się z zamku Biberstein w Misni), burgrabiemu krakowskiemu. Z tą chwilką dobra barwałdzkie przestały być dobrami skarbowymi, a stały się dziedzicznymi dobrami szlacheckimi. Tendencją dzierżawców starostwa barwałdzkiego było  wzmożenie eksploatacji chłopów przez zwiększenie robocizny i czynszów. Doprowadziło to jeszcze w XVII wieku do buntów chłopskich. Jak stwierdzają XVII-wieczne dokumenty „chłopi ze Stanisławia ani robocizny teraz ani stróży odprawiają”. Chłopi strajkowali i procesowali się, nie chcąc pracować na odległym folwarku w Gołuchowcu. Opinię „wioskowego tyrana” zyskał zwłaszcza Starowieyski. Przejąwszy majątek po dobrej i wyrozumialej dziedziczce Branickiej, stworzył przysłowiowe piekło dla poddanych przez zwiększenie ucisku pańszczyźnianego i zagarnianie chłopskich ziem. Zachował się ułożony przez niego specjalny rejestr powinności poddańczych wsi Stanisław.
Stanisław Górny (zw. Szlacheckim) należał do tzw.. klucza brzeźnickiego. Początkowo były to posiadłości Radwanitów, od nich przeszły na ród Szaszorów-Palczowskich. W roku 1742 cały ten majątek wykupił książę Kazimierz Czartoryski, posiadacz państwa kalwaryjskiego i odtąd dobra te pozostawały we władaniu Czartoryskich. Jak wynika z inwentarza z roku 1798 stosunki pańszczyźniane we Stanisławiu Górnym wyglądały inaczej niż w reszcie klucza brzeźnickiego. Wieś posiadała ustrój gromadzki, miała bowiem wójta i przysięgłego. Spośród wszystkich rolników tylko 1 zagrodnik pełniący funkcję stawowego odrabiał w tym czasie jeden dzień ciągłej pańszczyzny. Wszyscy chłopi płacili czynsze i składali daninę dworską.

W Stanisławiu Górnym istniały w XV wieku folwarczne gospodarstwa: Czernna na Czernej i Draboż. Folwarki te zostały dość wcześnie rozparcelowane między chłopów i robociznę pańszczyźnianą zastąpił czynsz ziemny. Był też czynsz „za najem pańszczyźniani”. W obu wsiach obowiązywało poddaństwo osobiste tj. przywiązanie chłopa do ziemi.

Po I rozbiorze nastąpiło pewne ograniczenie praw szlachty nad chłopami. Całkowite zniesienie poddaństwa i pańszczyzny przyniósł rok 1848, poprzedzony krwawymi buntami chłopskimi (np. w roku 1847 chłopi napadli i rozgrabili klasztor Braci Miłosierdzia w Zebrzydowicach). Po Zaborze Galicji rząd austriacki podzielił te ziemie na 6 cyrkułów, podlegających urzędowi generalnemu we Lwowie. Z dawnych terenów księstwa oświęcimskiego i zatorskiego utworzono powiat zatorski, który w roku 1782 przekształcono na cyrkuł. Jego siedzibą były początkowo Myślenice, od 1819 roku przeniesiono siedzibę do Wadowic. w roku 1867 nastąpił podział cyrkułu wadowickiego na 4 starostwa (bialskie, wadowickie, myślenickie i żywieckie), który po odzyskaniu niepodległości pokrył się z podziałem na powiaty.

Okres zaboru austriackiego to – mimo pewnego liberalizmu zaborcy – trudne czasy dla ludności galicyjskiej. Przysłowiową „nędzę galicyjską” potęgowały klęski elementarne (głód z powodu klęski nieurodzaju, epidemie cholery, powodzie), które co kilka lat nawiedzały Galicję. I tak np. w roku 1847 epidemia cholery i tyfusu zdziesiątkowała ludność. Nasilenie głodu było tak straszne, że zdarzały się wypadki ludożerstwa. Epidemie powtórzyły się w latach 1867 i 1875, „przeplatane” klęskami powodzi (1864, 1872). Spowodowało to konieczność emigracji „za chlebem”, jako jedynego ratunku przed nędzą. Początkowo emigrowano na Bukowinę, potem do Bośni, wreszcie około roku 1880 rozpoczęła się emigracja do Ameryki, a w roku 1911 – do Kanady. Ogółem rocznie wyjeżdżało za granicę 240 tys. chłopów. Również po odzyskaniu niepodległości po I wojnie światowej emigracja była tu kontunuowania.

Tekst na podstawie zapisków z kroniki parafialnej.

Loading